Czuję fizyczny wstręt do czytania instrukcji obsługi np. cepa, jakim wydawał mi się statyw.

Ot kupiłem postawiłem w kącie i po wszystkim.
Rozsunąć łapy Manfrotto (coś tam dalej w typie) w sklepie mi zainstalowali głowicę.

Na głowicę aparat i pstryk kadr co mi tam.

W plenerze zaszła potrzeba obniżyć aparat bardzo nisko i w pewnym momencie chcę jeszcze niżej a ten cholerny dyszel prowadzący do głowicy mi przeszkadza.

Myślę sobie po co dali możliwość tak szerokiego rozstawu nóg statywu jak dyszel przeszkodzi w stabilnym ustawieniu.

Łapy statywu szerzej a dyszel wyżej, myślę sobie coś nie tak, czyżbym musiał w plenerze jeszcze mieć łopatę do dołków pod dyszlem.

Godzina przed 4.00 jeszcze dość ciemno a ja kombinuję.

Nareszcie po raz pierwszy przyjrzałem się na ile światło pozwalało przegubowi i metodą prób po około 15 minutach doszedłem, że można ten dyszel ustawić w bok.

Przysięgam fakt autentyczny, sam się śmieję jeszcze jak sobie o tym przypomnę.