Ciekawe pytanie
Czyżbym kiedykolwiek dawał Ci dowody na to, że w fotografii rajcują mnie wyłącznie gołe baby?
Jeśli już prawimy sobie złosliwości

to odpowiem Ci tak. Zbyt wiele widziałem i czytałem poradników nt. tego co uważa się za fotografię przyrodniczą, aby zawsze wierzyć w "magicznę rękę natury". I tak:
a) instrukcje budowania specjalnych akwariów dla fotografii podwodnej,
b) instrukcje zdalnego wyzwalania drogą radiową aparatu umieszczonego tuż przy ptasim gnieździe,
c) instrukcje
automatycznego wyzwalania migawki aparatu detektorem ruchu,
a nawet, o zgrozo
d) specjalne hodowle w których "od dziecka" przebywają ze sobą dzikie koty (lwy, pantery, itp.) wraz ze zwierzyną na którą w naturze polują. A to w celu przyzwyczajenia ich do siebie i stworzenia z nich idealnych statystów do filmów i zdjęć przyrodniczych
Powiedz mi proszę, ile Twoim zdaniem jest artyzmu w doskonałym technicznie i kompozycyjnie (to ta magiczna ręka matki natury

) zdjęciu będącym jednym z serii kilkuset zdjęć wyzwolonych automatycznie przez detektor ruchu?
Moim zdaniem zero.