Selena, ja nie rozumiem tylko jednego, Nowart powyżej napisał: "zakończmy więc dyskusję i zgodnie z ustaleniami odeślij do mnie szkło a otrzymasz pieniądzę" i dalej "...przychyliłem się do twojej prośby o zwrot gotówki więc proszę o wywiązanie się z wzajemnych ustaleń i ZWROT ZAKUPIONEGO TOWARU" - myślę, że to jednoznacznie świadczy o jego klasie jako sprzedawcy i zamyka temat. Jeżeli po takiej deklaracji nadal podważasz wiarygodność Nowarta to jest to już po prostu zwykłe "bicie piany" dla samego "bicia piany" no chyba, że odesłanie obiektywu z jakichś względów jest Ci nie na rękę, a wtedy powstaje pytanie jakie to względy? Cała sytuacja jest dość dziwna, wbrew pozorom sprzęt foto to nie jakieś czary mary tylko optyka, mechanika i elektronika. Jeżeli przy odbiorze osobistym z obiektywem wszystko było OK., w dodatku został on przetestowany przez dwie osoby i na kilku korpusach to powstaje pytanie jakim cudem rozjechał się? Optyka i mechanika mogła ulec "rozjechaniu się" tylko na skutek uszkodzenia mechanicznego bądź ingerencji do wewnątrz obiektywu, elektronika?... hmmm... chyba tylko na skutek zalania albo wadliwego zasilania - akumulator zamiennik no name???... innych opcji nie ma, gdyby to był zoom to jeszcze można by podejrzewać samoczynne wykręcenie się śrub na prowadnicach co czasem zdarza się, choć raczej nie w L-kach, ale to jest dobrze spasowana stałka. Ja widzę tylko dwie opcje: albo przy odbiorze osobistym obiektyw został źle przetestowany przez Ciebie i kolegę albo został uszkodzony optycznie, mechanicznie lub elektronicznie po zakupie. Żeby było jasne... nie staję po niczyjej stronie bo wychodzę z założenia, że Ty jako osoba wydająca sporą przecież kwotę masz prawo dostać sprzęt w 100% zgodny z Twoimi oczekiwaniami, Nowart zaś musi mieć podstawy do uznania Twojej reklamacji czyli musi otrzymać od Ciebie obiektyw, sprawdzić w jakim jest stanie, czy nie został uszkodzony tudzież czy nie było w nim nic grzebane i wreszcie czy rzeczywiście zachowuje się tak jak to opisałaś. Powiem tak... też zdarza mi się sprzedawać sprzęt, działam na trochę innych zasadach niż Nowart, sprzęt z reguły sprowadzam pod konkretne zamówienie, głównie dla znajomych tudzież znajomych znajomych, a czasem są to takie akcje jak ostatnio (jest sprzęt, czy są chętni? jeśli tak to robimy ściepę i sprowadzamy i każdy dostaje to na co wyłożył pieniądze), raczej jest to sprzęt używany choć i nowy też się trafia, zdarza się tak, że zamawiający z takich czy innych względów sprzętu nie odbierają (bo np. akurat zepsuł się im samochód i mają inne wydatki tudzież bo żona się dowiedziałano i wtedy żeby nie mrozić pieniędzy wystawiam sprzęt na Allegro tudzież ogłaszam się np. na CB, czasem przyjmuję w rozliczeniu sprzęt kupujacego i ten też muszę sprzedać żeby odzyskać pieniadze... do czego zmierzam... z reguły "wiesza się psy" na sprzedających bo tak to się to u nas w Polsce przyjęło, że każdy sprzedajacy to handlarz-krwiopijca, którego głównym celem jest zbić fortunę choćby po trupach... tymczasem z mojego doświadczenia wynika, że kupujący potrafią odwalać takie numery, że "głowa mała" żeby to pojąć. Kilka przykładów z mojego doświadczenia:
1. Zamawianie drogiego sprzętu i nie odbieranie go pod byle pretekstem.
2. Wypożyczanie sobie sprzętu pod konkretną "robotę". Nie wiem jak jest teraz w marketach bo takowych nie odwiedzam, ale swego czasu było tak, że w ciągu kilku dni można było zwrócić zakupiony towar bez podawania przyczyny i znam osobiście przypadek, że gościu przez cały sezon (z reguły w piątkiw ten sposób pożyczał sobie lampy błyskowe, raz z jednego marketu, drugi raz z innego, trzeci z jeszcze innego, potem powtórnie z tego pierwszego itd. i w ten sposób nie mając własnej lampy błyskowej "opękał" cały sezon ślubów, w dodatku opowiadając o tym otwarcie, bez żenady, a wręcz chełpiąc się swoją pomysłowością. Tak na marginesie... mając kilku znajomych będących sprzedawcami w różnych sklepach foto w Polsce śmieszy mnie naiwność tych, którzy wierzą w to, że kupując sprzęt w sklepie zawsze dostaną sprzęt w 100% nowy i nietknięty - proponuję zajrzeć na forum Pentax'a gdzie chłopak opisuje jak kupił w sklepie nowego K-7 z przebiegiem ponad 4000 zdjęć...
3. Grzebanie w zakupionym sprzęcie... sprzedałem kiedyś obiektyw, obiektyw miał ewidentnego paprocha pod przednią soczewką o czym uczciwie kupującego uprzedziłem, odbiór był zresztą osobisty, paprocha pokazałem palcem - o tu jest, decyduje się Pan?, "jasne, mnie to nie robi bo przecież to nie ma wpływu na zdjęcia", OK. - temat zamknięty, po dwóch tygodniach telefon - obiektyw przestał "ostrzyć", spotkanie osobiste, pierwsze co rzuciło mi się w oczy - brak paprocha, kupujący: "widocznie zassało go gdzieś do środka", rzut oka na śruby montażowe... masakra - krzyże w metalowych wiórach, rozkręcał Pan obiektyw? "ale gdzież tam, nic nie ruszałem", no jak to nie? przecież śruby zmasakrowane, szczęście, że aukcja ze zdjęciami była jeszcze dostępna w zakończonych... w końcu przyznał się... obiektyw kupił bo cena była obniżona (ze względu na paprocha), tyle, że wbrew temu co deklarował przy zakupie ten paproch jednak był mu solą w oku i postanowił go wyjąć... samemu... bo przecież serwis kosztuje, a jak wyjąłby samemu to miałby tanio kupiony obiektyw bez paprocha...
4. Reklamacje "po latach" jak ja to nazywam... sprzedaż aparatu, jak zwykle odbiór osobisty, kupujący stawił się z... całą swoją szklarnią... hmmm... dwie torby obiektywów, statyw, karta testu na FF/BF, laptop, 3h testów (tak sobie pomyślałem: chłopie w którym sklepie by to przeszło???, ale Twoje prawo, wydajesz swoje ciężko zarobione pieniądze, sprzęt używany więc testuj na max'a), finał: "biorę, tak dobrej puchy jeszcze nie miałem, na 13 szkieł tylko dwa z minimalnym BF na pełnej dziurze" Trzy miesiące później... "chciałem zareklamować korpus, właśnie kupiłem sobie 50/1,2 i ma straszny BF z korpusem" - w takich sytuacjach ręce naprawdę opadają...
5. Przekładka: Sprzedałem korpus, po tygodniu alarm: korpus padł - martwica totalna, cóż... w sumie człowiek kupił sprzęt używany i to dość mocno, z drugiej strony głupio, że nacieszył się nim tylko tydzień, ok., moja strata, reklamacja uznana, zwrot pieniędzy no i co tu z tym złomem zrobić?, może jakiś serwis kupi na części, serwisant obejrzał, rozkręcił i o dziwo: to da się naprawić, jakaś drobnostka, ufff... nie jest źle... dwa tygodnie minęły, sprzęt naprawiony, z ciekawości zobaczę ile zdjęć zrobił zanim mu padł (wiedziałem z jakim przebiegiem sprzedaję) i.... wyszło, że prawie 60000... przez tydzień??????, grzebię w PhotoMe i grzebię... kurde, co jest???... w koncu... nr seryjny nie zgadza się z numerem na obudowie... olśnienie... koleś miał takie body tylko walnięte, kupił body ode mnie, bebechy mojego sobie zabrał, a w moją obudowę wsadził bebechy swojego uszkodzonego i zwrot bo padł...
6. Wyłudzenie na bezczelnego - sorry, tej techniki nie opiszę żeby nie instruować potencjalnych naśladowców, powiem tylko, że ma związek z numerem seryjnym, dlatego nie dziwię się tym sprzedającym, którzy odmawiają podawania numerów seryjnych, sam zawsze podawałem, póki nie przekonałem się, że... mają ludzie tupet, oj mają...
Selena, zrozum mnie dobrze, nie piszę tego wszystkiego po to by zdyskredytować zasadność Twojej reklamacji lecz po to by uzmysłowić Ci, że my sprzedający, Nowart zapewne też, tak jak Ty ze sprzedającymi, mamy swoje doświadczenia i przejścia z kupującymi i tak jak nie może być tak żeby kupujący był stratny z powodu nieuczciwości sprzedającego tak samo sprzedający nie może być stratny z powodu nieuczciwości kupującego czyli szanujmy się nawzajem. Nowart zadeklarował przyjęcie reklamacji i zwrot gotówki, piłeczka jest po Twojej stronie, odeślij obiektyw żeby mógł go sprawdzić i uznać bądź nie zasadność złożonej przez Ciebie reklamacji wszak w żadnym sklepie nie uznają Ci reklamacji bez dostarczenia do sklepu jej przedmiotu. Pozdrawiam, photolo.