Jeżeli test miał jedynie udowodnić porównywalną rozdzielczość obu szkieł na przesłonie 5,6, to udowodnił. I jest to dla kita wynik rewelacyjny, bo nie brakuje obiektywów, które na pełnym otworze są „do kitu”.
Moje własne testy wykonane na 20d z różnymi obiektywami potwierdzają, że POD WZGLĘDEM ROZDZIELCZOŚCI kit EF-S 18-55/3,5-5,6 dorównuje obiektywom stałoogniskowym Miranda (czyli licencyjny Zeiss Jena) 2,8/24 mm, Zuiko (2,8/28 mm, 3,5/28 mm; 2,8/35mm; 1,8/50 mm; 1,8/50 mm MC; 1,4/50 mm) oraz Canon EF 1,8/50 mm Mk1, a także całej gamie zoomów Canona, Sigmy, Tamrona i Zuiko w całym zakresie ogniskowych i przesłon, ale tylko pod tym względem. Biorąc pod uwagę kontrast, winietowanie i aberrację chromatyczną wlecze się w ogonie, chociaż też nie zawsze. Jednakże rozdzielczość jest tym parametrem, który jest do wychwycenia na każdym zdjęciu, natomiast pozostałe parametry są odczuwalne jedynie w specyficznych sytuacjach, więc bardziej istotne dla zawodowców, którzy muszą mieć pewność, że w trudnych chwilach sprzęt ich nie zawiedzie. Zwykły pstrykacz po prostu unika trudnych motywów, albo ze spokojem przechodzi do porządku dziennego nad porażkami, bo podstawowa nawet wiedza o fotografii mówi, że nie można oczekiwać cudów w sytuacjach beznadziejnych, a skoro zdjęcie „nie wyszło”, to znaczy że albo sytuacja była właśnie taka, albo fotograf cienki jak 40-ty numer nici, i nie będzie czepiał się optyki, tylko siebie albo swojego pecha.
Pewne poruszone wcześniej aspekty są natomiast bardziej humorystyczne od samego porównania kita do kultowej 50-tki Canona, a mianowicie: stwierdzenie, że nie da się zrobić „dobrego” portretu obiektywem o świetle 5,6, albo całe pieprzenie o RAW-ach.
Ad portret: bez względu na ogniskową głębia ostrości obejmująca obszar od czubka nosa do ucha przy skali odwzorowania od cycków po dekiel występuje dopiero od F=5,6, ale jeżeli kryterium „dobrego portretu” to jedynie ostre źrenice, a reszta to kisiel, to gratuluję, trzeba by ten patent umieścić w Wikipedii jako „canon” fotografii portretowej. To jest z pewnością właściwa „recipa” na fotografowanie kobitek z cerą jak warszawski bruk po Powstaniu

Kwestia rozmycia tła to zagadnienie głównie proporcji odległości, a nie tylko i wyłącznie otworu względnego...