ewg,
a pomyslales o tym, ze to czym dla Ciebie sa reguly (mam wrazenie, ze bez mala dekalogiem) dla innych sa zamierzchlymi gotowymi rozwiazaniami, rownolegle do ktorych opracowali juz sobie szereg wlasnych, nierzadko ciekawszych i bardziej wyrafinowanych?
istnieje miliard mozliwosci zrobienia dobrego zdjecia. czy to pod wzgledem wykonania czy kompozycji kadru. tu nie ma ogolnych zasad, ktore okreslaja prawidlowosc.
powszechna zasada jest sens i konsekwencja tego co robi autor. na to nie ma definicji ani wzorow. jesli nauczysz sie zyc z faktem, ze nie wszystko jest mierzalne i mozliwe do oceny z gotowego wzoru, to mozesz miec calkiem duzo przyjemnosci z ogladania sztuki i bawienia sie w nia. to jest trudne, ale da sie zrobic.
fotografia artystyczna nie potrzebuje sformulowanych zasad. co nie oznacza, ze je tylko i wylacznie odrzuca, bo one czesto funkcjonuja. tylko ze rownolegle do innych i nie w sferze swiadomosci (z ktora borykaja sie mlodzi adepci sztuk plastyczny, zwlaszcza Ci podchodzacy do nich z linijka i katomierzem) a podswiadomosci, jako podpowiedz.