Gdybyś użył w drugim wypadku przysłony 9 lub 11, różnica byłaby jeszcze mniej widoczna.
Od zeszłego roku mam identyczny dylemat.
Lubię robić zdjęcia krajobrazów, w szczególności gór. I głównie robię to w formie panoram - sklejek od 3 do kilkunastu zdjęć, najczęściej 5 do 8. Pierwotnym motywem było to, że nie lubię odwzorowania obiektywów szerokokątnych, ale dodatkowym efektem okazało się zwiększenie rozdzielczości i szczegółowości finalnych obrazków. Nakład pracy jest mniejszy niż to, co opisałeś, ale zawsze większy niż z pojedynczego zdjęcia. Za pomocą aparatu 5D bez numerków można łatwo uzyskać 30-70 megapikseli. Ale pod koniec roku 2020 kupiłem 5Ds, który ma matrycę 50 Mpiksów. Skorzystałem z wyprzedaży w sklepie B&H po wprowadzeniu aparatów R.
No i się zaczęło. Panorama z czegoś takiego to TIF (skompresowany) o wadze 70 MB i rozdzielczości grubo ponad 100 megapikseli. Podczas gdy pojedyncza klatka ma ich 50. Ja widzę różnicę, ale przeciętny widz zastanawia się po co zrobiłem dwa takie same zdjęcia. Biedne dyski do archiwizacji.
Myślę, że mniej w tym rzeczywistej potrzeby, bo dodatkowy efekt jest na granicy percepcji lub poza nią dla zwykłego odbiorcy, a więcej naszego hobbystycznego, może trochę irracjonalnego, dążenia do doskonałości i radości z fotografowania.
Ale wolę mieć taki dylemat niż brandzlowanie się kolejnym wątpliwym ficzerem w najnowszej wersji tego samego.