W czasach kiedy wykonywałem tylko slajdy największą dla mnie zmorą była konieczność nadania ostatecznego kształtu zdjęcia na miejscu focenia (kadrowanie, "balans bieli" uzyskany filtrami, precyzyjne naświetlenie). Świadomość, że nie zmieni się już żadnego parametru np. kontrastu, jasności itp powodowała konieczność robienia wielu zdjęć na na prawdę drogim filmie (70 zł z wywołaniem za 36 zdjęć). RAW definitywnie zakończył te męki i najgorszemu wrogowi nie życzę powrotu do tych czasów. Znikąd nie ma we mnie motywacji żeby popsuć sobie komfort focenia, zapisywać obraz JPG-iem i stresować się, że coś namieszałem w niepowtarzalnych ujęciach.