Nie jest to aż tak trudne :-)
Nazywa sie ta metoda "noc amerykańska".
Daje sie tyle światła sztucznego do doświetlenia planu by było dominujące - do tego stopnia by światło naturalne zginęło.
Sposób stosowany na planach filmowych - ale i nie tylko! Wiedzą o tym szczególnie posiadacze plenerowych zestawów błyskających. W fotografi widoczkowej - praktycznie nie do zrealizowania bo jednak cały wic polega by ci na planie pozapalali światł gdy MY tego potrzebujemy.Mało tego - nie moga to byc normalne światła tylko odpowiednio mocniejsze. W przypadku superprodukcji filmowej - no problem. No - oczywiście do tego filtry niebieskie i szare - maskujące niebo.
Wszystko wzieło się z niskiej czułości materiałów filmowych i konieczności pogodzenia tego - z wymaganą scenariuszem dynamiką kręconych scen.