Ami -> Smiena -> Kiev -> Zenith TTL x2.-> Practica x2-> MInolta sis414 -> 350
D i hektar szklarni. Dwie pierwsze z wyminenionych po prostu przepadły w mroku czasoprzestrzeni; Kieva oddałem do komisu; nadpsutego Zenitha (awaria światłomierza przez przypadek sprzedałem baaaardzo korzystnie-kupiec, Włoch, sam się prosił, a ja nie mogem mu wytłumaczyć, że aparat nie jest w pełni sprawny. Cała ta ewolucja skłania ku wnioskowi, że przede wszystkim szkło jest nośnikiem satysfakcji. Jak zmienię 350D na liczbę niższego rzędu, czego jeszcze nie planuję, to też będę na niego narzekał, żeby w tes sposób argumentować ,dla własnego sumienia, potrzebę nowego wydatku. 350D jeszce mnie nie zawiódł (około 20000 w większości przemyślanych klapnięć) a t.28-75 naprawdę świetny, tylko wymaga cierpliwości - trzeba go poznać i wtedy znakomicie się odwdzięcza