Przepraszam z góry za to co teraz napiszę: czy pisanie o plastyczności (kontraście, kolorach) w czasach fotografii cyfrowej, gdy mamy do dyspozycji masę narzędzi do dowolnego kształtowania efektu końcowego fotografii nie jest problemem raczej teoretycznym? Rozumiem gdy ktoś pracuje na slajdach - w tej sytuacji szkło i jego własności optyczne mają decydujące znaczenie dla efektu końcowego, ale RAW-y dają przecież o wiele większe pole manewru (oczywiście materiał wyjściowy musi mieć odpowiednią rozdzielczość i rozpiętość tonalną - nie wszystko da się podciągnąć w sofcie).