Zastanawia mnie jedna kwestia, wyobraźmy sobie sytuację :
sprzęt :
350d + 50 1,4 + 430 ex
bardzo słabo oświetlone pomieszczenie, tylko boczna lampa , jakieś rodzinne zdjątko typu dwie ciocie i kotek
korzystanie z trybów manualnych jest jakby oczywiste- pewnie większość w tym i ja skorzysta z priorytetu przysłony.
w tych warunkach moje ustawienia dążyłyby do :
1/80 f 4,0 (lub automatycznie większa dziura przy niedostatku światła) iso pewnie wymuszone na 400 lub więcej, (czy wtedy warto korzystać z synchro z krótkimi czasami?)
jest to dla mnie zrozumiałe i z tym nie dyskutuję.
I w tym miejscu zagwozdka
przełączamy się w tych warunkach na pełny automat, czy też P i widzimy :
1/60 f 3,2-4,0 (iso sprawdzone po wykonaniu fotki 400).
I tego właśnie nie rozumiem, dlaczego w pełni automatyczny tryb ustala czas na 1/60 skoro jest to czas nieodpowedni do otrzymania teoretycznie nieporuszonego zdjęcia? To tak jakby tego typu tryby z założenia nie wykorzystywały możliwości lamp systemowych...
PS.Świadomie zadaję to pytanie z części dla początkujących chcąc ustrzeć się złośliwości, niby pytanie śmieszne ale odpowiedzi znależć coś nie mogę choć zapewne jest mega oczywista.