Czasem na forum pojawiają się pytania o doradzenie wyboru spośród jednego z tańszych obiektywów 50mm. Ponieważ używałem obydwu tych obiektywów, tj. 50/1.8 i 50/1.4 z Canonem 400D, mogę podzielić się doświadczeniami.
Największą bolączką w 50/1.8 jest autofokus przy pełnym otworze przesłony, a nawet przy obiektywie przymkniętym. Używanie któregokolwiek z punktów ostrzenia poza centralnym nie ma sensu, bo raczej nie zadziałają. Nawet punkt centralny daje może 30 proc. pewności, że aparat nastawi ostrość. Obiektyw ten nadaje się do pozowanych portretów osób, które można namówić do spokojnego siedzenia. Nie wróżę sukcesu osobom usiłującym sfotografować leniwie idącego kota (piszę z autopsji), nie mówiąc już o żwawym dziecku :-)
Doostrzanie ręczne jest niewygodne (trzebaby najpierw wysprzęglić silnik przełącznikiem AF/MF); z kolei ostrzenie ręczne jest mało komfortowe z uwagi na brak skali odległości i skandalicznie wąski, symbolicznie wręcz zaznaczony pierścień ostrzenia.
Z przykrością stwierdzam, że nawet 380 zł, które zapłaciłem za 50/1.8 to pieniądze zmarnowane.
Obecnie używam 50/1.4 i jest to zupełnie inna bajka. Autofokus przy pełnym otworze przesłony też nie działa idealnie, jednakże jest nieskończenie lepszy od tego w 50/1.8. Obiektyw jest nieco większy i cięższy, ale to nic w porównaniu z takim 17-85...
Nie chcę pisać o jakości zdjęć, bo specyfika tego forum jest taka, że gdy tablica testowa wychodzi na zdjęciu nieco niewyraźnie, od razu jest mowa o "mydle". Zapewniam, że zdjęcia ludzi, kotów, budynków i innych obiektów niebędących tablicami testowymi wychodzą znakomicie (z 50/1.8 też, jeżeli przypadkiem uda mu się wyostrzyć).