podobno magicy tak potrafią![]()
podobno magicy tak potrafią![]()
A może masz tam jeszcze telefon bez drutu...? - Podróż za jeden uśmiech - 1971
Zarzucił mi Pan, że nie wiem o czym piszę. Teraz mógłbym napisać to samo.
Daję monitor za 400 zł i proszę z RAW'a, zrobić ładny portret i go wydrukować. Stawiam skrzynkę piwa, że obrazy na ekranie i papierze będą różne. Nie trochę inne, ale całkiem różne.
He, he, pitu, pitu.... Też tak mówię żonie jak się podpalam na nowe body.
Masz problem z kolorem, wal śmiało!
e-mail: color@mastiff.pl
No i znowu ta skrajność. A czemu nie za 800 zł? Albo czemu nie jakaś staroć w rodzaju 2007WFP? I czy można używać w tej konkurencji kalibratora, czy też ekran musi być koszerny? No i jak pomierzymy te różnice? Czy jeśli jakiś odcień zejdzie o ton, to czy uznasz takie zdjęcie za udane, czy też nie? To wszystko to bablanie.Zamieszczone przez Tom01
Wiesz kto to Margulis? W jednej ze swoich książek opisywał przypadek testu, jaki przeprowadził z osobą która miała zaburzone postrzeganie kolorów, ale była wyszkolona w numerycznej (czyli histogram i pipeta) korekcie obrazu. Na zdjęciu była bodaj butelka wina i jakaś martwa natura (nie pamiętam dokładnie, nie mam tej książki pod ręką). Zadanie polegało oczywiście na przygotowaniu obrazu do wydruku, takim wyłącznie numerycznym. Rzeczony testowany wywiązał się z zadania znakomicie, wydruki nie gubiły szczegółów w cieniach i światłach, poza jednym detalem - nie wiedział, że etykieta ma być żółta, a nie biała, czego się spodziewał. Skutek był oczywiście taki, że kolory na całym zdjęciu poszły się paść. Ale nie ze względu na zaburzenie widzenia ani nie ze względu na jakieś problemy z parametryczną edycją zdjęć. Super skalibrowany monitor też by mu nie pomógł, jeśli masz jakieś wątpliwości. Gdyby osoba ta znała rzeczywisty kolor etykiety, nie miałaby problemu z tym zdjęciem.
Inny przykład - znajoma przygotowywała materiał do druku. Niestety w trakcie pracy padł jej komputer (do którego nawiasem mówiąc miała podłączony ColorEdge) i musiała pracę dokończyć szybko na laptopie, takim z firmowo zaniebieszczonym obrazem, ale poddanym kalibracji. Poradziła sobie właśnie dzięki narzędziom, o którym mowa. Na wydruku ma to, co chciała mieć.
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że znając zasady edycji obrazu, znając możliwości i ograniczenia urządzeń wyjściowych i mając przede wszystkim głowę na karku, można sobie poradzić z każdym zadaniem - nawet na tym bublu z marketu za 400 zł. Nie będzie wygodnie, może boleć w oczy, ale da radę.
A teraz odejdźmy od tych skrajności. Powtórzę to jeszcze raz: dla większości osób istotą edycji obrazu nie jest trafienie w punkt z każdym widocznym w kadrze odcieniem. Fotografowanie zazwyczaj nie polega na idealnie wiernym odwzorowaniu rzeczywistości, tylko na jej interpretacji. Poza nielicznymi przypadkami, w których - ze względu na przeznaczenie gotowej publikacji lub po prostu widzimisię autora fotografii - kontrolowanie koloru ma podstawowe znaczenie, do przygotowania pracy do wydruku czy powiększenia nie potrzeba sprzętu za przynajmniej dwa koła za monitor i parę stówek ekstra za kalibrację. Oczywiście - i temu nigdy nie przeczyłem i nie zaprzeczę - takie udogodnienia są sensowne, są potrzebne i są przydatne. Ale na boga - nie mów osobie, która być może musiała ciułać na to 20D z prostym obiektywem, że zobaczy na ekranie kaszankę a jej wydruki będą nieudane jeżeli nie zainwestuje kupy hajsu w wyświetlacz. To jest po prostu nieprawda.
Nawiasem mówiąc, to moja również fotografująca dziewczyna ma jakiegoś starszego i mniejszego Samsunga podobnej klasy, jak ten, o który pytał autor podwątku. Daleko mu do doskonałości, parę chwil zajęło mi przygotowanie tego ekranu do pracy. Obecnie przygotowuje odbitki na swoją wystawę, same portrety. Z tego co widzę, to otrzymuje na papierze takie rezultaty jakich oczekuje. Przypuszczam, że pękłaby ze śmiechu, jakbym jej powiedział, że taki renomowany sprzedawca monitorów twierdzi, że takie ekrany nie nadają się do edycji zdjęć.
Masz problem z kolorem, wal śmiało!
e-mail: color@mastiff.pl
Problemem jest raczej to, że nie dostrzegasz oczywistej kwestii do postawienia dowolnej osobie pytającej o monitor: jakiej precyzji ona oczekuje, jakie ma oczekiwania, co zamierza robić. Zdjęcia można edytować na różnym poziomie, można mieć różne doświadczenie w operowaniu obrazem i choć masz rację, że lepszy monitor zapewnia większy margines bezpieczeństwa, to nie zawsze ta "lepszość" ma racjonalne uzasadnienie - zwłaszcza przy ograniczonych środkach finansowych. Szczególnie, jeżeli się argumentuje w tak nieszczęśliwy sposób, że może lepiej było wybrać kompakt zamiast lustrzanki, a więcej kasy włożyć w ekran. To absurd.
Masz problem z kolorem, wal śmiało!
e-mail: color@mastiff.pl
To może masz za wysoko postawione progi.Zamieszczone przez Tom01
Masz problem z kolorem, wal śmiało!
e-mail: color@mastiff.pl
Ty naprawdę nie widzisz nic poza skrajnościami. Może zamiast pisać odpowiedzi: na tani badziew nie pomoże nic innego jak wydanie kilkunastu stówek więcej na monitor z prawdziwego zdarzenia (w domyśle: "jaki mam w ofercie"), mógłbyś - jako osoba przecież obeznana w temacie - udzielać bardziej realnych rad w rodzaju: to nie jest najlepszy monitor, ale jeżeli nie masz więcej, jesteś gotowy/a na pewne ustępstwa i jeszcze najlepiej masz znajomego, który pomoże ustawić ten ekran z kalibratorem, to będziesz zadowolony/a z efektów?
Chyba się Pan już zorientował, że nie uznaję rozmywania pojęć. Jeśli wiem, że coś jest badziewiem, to pudrowanie mu nie pomoże. Unikam polecania warunkowego czegoś, co jest z gruntu niedobre, i dzięki temu nikt nigdy nie napisał o mnie, że mu coś takiego doradziłem. Bo za jakiś czas, kiedy ten i ów odczuje na własnych oczach, że to szmelc, nie będzie pamiętał, że była to rada warunkowa tylko, że to była rada ode mnie. Jeśli doradzę, to z pełnego przekonania, że to dobra porada. Bylejakich w Internecie jest dostatek.
Masz problem z kolorem, wal śmiało!
e-mail: color@mastiff.pl