Pojechali po krawędzi...
Ja z kolei pomyślałem, że umieściłeś matrycę w miejscu, w którym cała wiązka jest jednym punktem. Sorry
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
A tak dalej ciągnąc wątek - matówka oka jest półkolista, a aparatu płaska...
http://www.edysk.pl/gfx/oczy/oko_obiektyw_m.gif
Ostatnio edytowane przez terminator ; 16-11-2007 o 22:39
Z biologi byłem raczej przeciętny, ale może to kwestia tego, że ostro widzimy jedynie w centrum czyli plamce żółtej a na nieostrości z brzegów oka nie zwracamy uwagi ? Nie wiem, niech się wypowiedzą fachowcy![]()
Jeszcze mała errata odnośnie wcześniejszej wypowiedzi:
">>Obudowa determinuje pole krycia obiektywu, które znajduje się już poza klatką, więc jego nie omawiam."
Można przyjąć, że jako obudowę miałem na myśli osłony przeciwsłoneczne, głównie tulipany itd.
Coś tam jeszcze palnąłem. Jutro przeczytam to na spokojnie i dokończę pisać drugą część :smile:
terminator: wg. twojego obrazka, stop czy tam nog obiektu nie powinno byc widac w wizjerze, mam nadzieje ze to tylko podgladowy szkic a nie fizyczne przedstawienie aparatu
30D + 50 mm 1.8 II + Sigma 18-50 3.5-5.6 DC + MC Peleng 3.5/8A + SpeedLite 580 IIEX + duuuuza doza fascynacji
Ciąg dalszy poprzedniego rysunku:
Teraz mamy sytuację przymknięcia przysłony do powiedzmy f/4.
-1
Jak widzimy po przymknięciu przysłony, różnice w wykorzystaniu powierzchni szkła (1) przy świetle padającym pod różnymi kątami są mniejsze.
Można powiedzieć, że w tym momencie światło padające z osi optycznej jak i z boku obiektywu wykorzystuje tę samą powierzchnię szkła (tak na oko).
Do centrum kadru jak i na róg dostaje się podobna ilość światła.
Właśnie dlatego winietowanie staje się mniej widoczne.
>>Teraz praktyczne doświadczenie pokazujące na własne oczy dokładnie to co opisałem:
Weź obiektyw, najlepiej o dłuższej ogniskowej (np. >35mm).
Dobrze by było gdyby to był manualny obiektyw, aby można było dowolnie przymknąć przysłonę. Ewentualnie niech będzie jakiś obiektyw AF, tyle że będzie trzeba użyć aparatu aby domknąć w nim przysłonę.
Spójrz na niego od przodu przy w pełni otwartej przysłonie.
Widać okrąg którym wpada światło.
Teraz ustaw go pod pewnym kątem względem siebie.
Okrąg zamienia się w spłaszczone jajko o mniejszej powierzchni co oznacza, że spod tego kąta wpada na matrycę/film miej światła (poza tym dokładnie tak będzie wyglądał bokeh w rogu kadru).
Teraz domknij do f/8 i znów spójrz od przodu. Powierzchnia przez którą przedostaje się światło bardzo się zmniejszyła.
Ponownie popatrz na niego pod kątem (najlepiej tym samym jak wcześniej).
Nie ma "jajka", lecz jest iluś-tam-kąt prawie-foremny (prawie, bo zakładam się że będzie odrobinkę spłaszczony) :-)
Najważniejsze jest to, że rozmiar tego wielokąta nie ulega tak drastycznemu zmniejszeniu patrząc z osi optycznej jak i z boku.
Właśnie dlatego winietowanie stało się mniej widoczne.
-2
Przymknięta przysłona.
Obiektyw jej "nie widzi". Służy jedynie do porcjowania światła.
Jest umieszczona tam, gdzie działa najefektywniej czyli ma największy wpływ na światło padające pod kątem jak i z osi obiektywu.
-3
Bokeh uległ zmniejszeniu = wrażenie większej głębi ostrości.
To chyba tyle. Wiem, że nie umiem tłumaczyć :grin: , ale może ktoś coś z tego zrozumie.
Proszę się nie sugerować przebiegami światła w tych szkicach. Nie mam w tej chwili programu do tego typu rysunków i robiłem to na oko gdzieniegdzie naginając prawa fizyki, lecz generalnie jest to zbliżone do rzeczywistości.
Proszę o wytykanie błędów, które mogły się przytrafić bo wszystko co tu napisałem to jedynie wynik moich obserwacji pomiędzy kolejnymi rolkami filmu :wink: W końcu człowiek uczy się całe życie.
to można w końcu przysłonę wypchnąć poza ostatbnią soczewkę?![]()
Pora zaciemnić rysunek dając więcej światła, tj. przyjąć jeszcze bliższe rzeczywistości założenie, że punkty obiektu wysyłają światło w każdą możliwą stronę...)
EOS - conditio sine Kwanon...
Na rysunkach te punkty również świeciły w każdym kierunku. Ja zaznaczyłem jedynie dwie skrajne wiązki (wnętrze można wypełnić jakimś kolorem, żeby było to lepiej widoczne), które przechodząc przez obiektyw trafiają na klatkę.
Mógłbym narysować ich więcej, ale te poza dwiema skrajnymi nie dostają się do aparatu, więc nie było sensu ich robić.
Można, ale tam nie będzie spełniała swojego zadania.
Zamiast przyciemniać obraz, będzie zaczerniać rogi zdjęcia.
Leży ona tam gdzie wiązki światła bocznego oraz wpadającego z osi obiektywu są najmniej "rozjechane" względem siebie. Nie wiem jak się to fachowo nazywa
Rybie oko na pierwszym obrazku mi średnio wyszło, bo gdyby światło załamywało się tak jak naszkicowałem to przysłona powinna być bardziej oddalona od aparatu.
Najlepiej to widać na przykładnie tej 50'tki.