Kiedyś w cerkwi na wschodzie spokojnie sobie pstrykam po cichutku i starając się nie przeszkadzać osobom obecnym i czuje ktoś stuka mnie w ramię, odwracam się i widzę kobieta sprzedająca świeczki pyta kto ci pozwolił, ja na odwal mówię "batiuszka", kobieta - jak "batiuszka" to rób. Małe kłamstewko - Bóg mi wybaczy - ale naprawdę starałem się być niewidzialny i niesłyszalny, tylko takie babcie nawet meszki wypatrzą.
Dodam że cerkiew była otwarta do zwiedzania i nie odbywała się żadna liturgia.