Po dzisiejszej konsultacji z prawnikiem potwierdziło się to, co wyżej zostało napisane: robić zdjęcia możemy praktycznie wszędzie.
Problem ewentualnego naruszenia dóbr występuje dopiero w momencie publikacji, a to tylko i wyłącznie z pozwu cywilnego.
Czyli - ochrona może pocałować nas w rzyć, wezwać policję (i tym samym narazić się na śmieszność bądź zostać ukarana za nieuzasadnione wezwanie) lub dać nam po ryju, po czym my wzywamy policję. W razie gdyby funkcjonariusze byli innego zdania - spisujemy ich dane i numery seryjne... tfu! numery legitymacji i działamy dalej drogą oficjalną składając skargę na ich zachowanie przełożonym.