IMHO co innego strach na wojnie, przed zrobieniem zdjęcia, ze względu na niebezpieczeństwo sytuacji, a co innego strach przed pospolitymi drecholami. Jak widzę panów w dresach, to zazwyczaj albo odwracam się tyłem, udaje że coś oglądam, chowam aparat do torby i jakby nigdy nic idę dalej, albo przechodzę na drugą stronę ulicy, lub zawracam.
Nam, fotografom przysługuje raczej dobry wzrok, więc prędzej zauważymy dresa niż on nas zauważy[bo jest średnio bystry]
Jeśli chodzi o miejsca wojenne - tam o sprzęt raczej nei ma się co martwić. Bardziej o własne życie
Do Łazienek dość często chadzam sam, ostatnio bylem sam na Żydowskim w Wawie, Powiślu z aparatem, Śródmieściu i póki co[odpukać] żadnej przygody nie miałem - jestem wysoki, ale chudy Wiec dresy się*mnie nie boją