gaz to grosze... 30-70 zł...
wrażenia - bezcenne
Tak naprawdę to wszystko jedno co kupisz... gaz... czy żel... (gazem łatwiej trafić jak ci się łapy trzęsą ze zdenerwowania... żel to strumień).
Czymkolwiek nie pryśniesz w ryło to przypuszczam, że zdezorientujesz na parę sekund takiego gnoja. Wystarczy, żeby uciec... tak mi się wydaje (nie sprawdzałem).
o gazach i innych srodkach obrony było w wątkach :
http://www.canon-board.info/showthread.php?t=27100
http://www.canon-board.info/showthread.php?t=22812
proszę "wrócić do łazienek" albo zamykam .
Myślę, że nie bardzo, bo i napastnicy rzadko chodzą w pojedynkę. Nie ma sensu w każdym plenerze trząść się ze strachu o aparat, bo w ten sposób nigdy nie zrobi się dobrych zdjęć.
Niedawno w IKEI czterech dresów odepchnęło mnie od stolika, obok stoiska z hot dogami -- mam teraz pisać, że i w IKEI jest niebezpiecznie? Śmieszna rzecz, że ochroniarz, którego poprosiłem o interwencję, bał się do nich podejść, zażądał abym podszedł z nim, a następnie mówi do dresów: "panowie, to tak nieładnie, wypada przeprosić"... Ręce opadają. Tyle mojego, że powyzłośliwiałem się na jego temat do szefa ochrony i koleżanki ochroniarza, aby odreagować :-)
Ostatnio, w dniu Wszystkich Świętych, zrobiłem szereg zdjęć na cmentarzu żydowskim w Grodzisku Mazowieckim. Kto zna tę okolicę, wie że nie jest tam najprzyjemniej. Niemniej byłem sam, zdjęć zrobiłem sporo, strachu się nie najadłem. (Chętnych do robienia zdjęć uprzedzam, że cmentarz zazwyczaj zamknięty jest na kłódkę, ale pierwszego listopada był otwarty).
(Dresy z IKEI odjechały białym fordem fiestą o rejestracji WGM A470 -- wstydźcie się :-) )
Dokladnie tak - nie dajmy sie zwariowac. Jednak jest kilka rzeczy, ktore moga zmniejszyc ryzyko. Jedyna mozliwa eliminacja, to albo kilkuosobowa grupa albo... nierobienie zdjec![]()
ps
a tak swoja droga, to ciekaw jestem czy James Nachtwey nie bal sie o aparat robiac np. to zdjecie?![]()
![]()
Canon G10, WP-DC28, :grin: 5d mkIII:grin: 5d mkI 17-40L 24LII 35L 85LII 580II
On się zapewne nie bał, i to jest właśnie ta różnica.
Zapewne też nie ubolewał nad paprochami na matrycy i odrapanymi sankami z lampy... Tutaj każdy chciałby mieć po 3 latach sprzęt jak z pudełka, i takie też zazwyczaj aukcje się pojawiają; aparat 2-3 lata, stan igła, jak nówka, stan jak ze sklepu... I po co ta obłuda? Zdjęcia dla tych ludzi to drugorzędna rzecz...
No ale to troszkę OT.
Nasłuchałem się też swego czasu różnych warszawskich legend, póki co nic z tych rzeczy mnie nie spotkało...
Ale gaz zakupiłem ;-) i trza się mieć na baczności w niektórych miejscach...
Ostatnio edytowane przez GreenGrass ; 06-11-2007 o 13:22
Gdyby facet ze zdjęcia zabił fotografa lub chociaż zabrał mu aparat to więcej by stracił niż zyskał. I tu jest cała filozofia.