Ja się dalej będę czepiał AF. O ile poza studiem, poza pracą 20D ostrzy dobrze, to tego samego nie mogę powiedzieć o reprodukcji dzieł sztuki, które też gdzieś mają swoją głębię, plątaninę form, barw i w tym przypadku muszę zazwyczaj pstrykać po kilka zdjęć jednego obiektu, a potem przebierać długo w plikach i szukać najbardziej ostrego. W tym właśnie względzie śmiem stwierdzić, że ostre zdjęcie wynika z przypadku, z wypadkowej szukania. Zaznaczam też, że przy reprodukcjach obiektyw zazwyczaj błądzi kilka sekund i dobrze, bo stara się ustalić punkt oparcia, czegoś ostrego na płaskiej płaszczyźnie, ale zdarza się tak, że za punkt oparcia weźmie sobie ramę obrazu i wtedy fotka lipa.
Wspomnienia: Fociłem kiedyś... jakimś... starym Olympusem i była rewelacja, a AF był może i nawet zbyt ostry. Raz jeden: Nikonem - efekt był podobny do 20D, ale jednak lepszy na brzegach, powiem subtelnie:w inny sposób traktuje drogę do znalezienia ostrości, szuka inaczej i czegoś innego niż Canon. Fociłem Minoltą i było bardzo kiepsko. A 350D to była kompletna porażka. Ale putena jest taka, że widziałem ostatnio reprodukcje przysłane przez znajomego, wszystko pstrykniętę Nikonem D200 i mnie po prostu wbiło w fotel. Może to efekt małej traumy, ale kiedy chodzę po sklepie ze sprzętem to nagle, spod ziemi wywija się taka mała czarna łapka w żółte pasy i ciągnie mnie przed witrynę z Nikonami i każe patrze i myśleć. Potem wsiadam w auto, zapalam papierosa, odpalam trr trr i jadę, uchlam szybę, łapię łyk świeżego powietrza i dywaguję, jak to u lich jest z AF w Nikonie... i Canonie. I zapadam w wielki sen, haha. No taki żart na zakończenie wieczoru. Piszcie chłopaki , piszczcie zakupy będą dopiero po nowym roku. Pozdrawiam![]()