pierwszy post tutaj, więc ukłon w stronę wszystkich.
interesuje mnie sprawa Canona 1D. tak, absolutnie pierwszego z nich wszystkich, bez 'Marków', bez 's'. otóż stojąc przed koniecznością kupna aparatu (Nikon mnie zawiódł, ale nie zemścić mi tu proszę) mój wzrok padł na ten właśnie model. puszka - cud. budowana na świetnym korpusie, z rewelacyjną migawką, szybka, dobrze naświetlająca, oferująca 45pól AF, współpracująca z manualami... czego chcieć więcej? niuanse takie jak LCD o małej rozdzielczości raczej nie mają większego znaczenia.
ale ale! zastanawia mnie, jak ma się sprawa z samym sercem aparatu. mowa o matrycy. 4mp. wydaje się mało. ale czy naprawdę? wiem, że sama jakość matrycy stoi na wysokim poziomie, oferując obrazy wyraźne i ostre. jestem portrecistą, ale nigdy nie wykonałem odbitki większej niż 30x45cm i nie wydaje się, żebym nagle miał zacząć rozsiewać po miastach billboardy. jak myslicie, czy będąc przyzwyczajonym do martycy 6mp odczuję jakieś większe niedostatki w samej rozdzielczości obrazu? czy moze jego jakość zrekompensuje mi wszystko?
co powiecie?