Mnie czerwone oczki się pojawiają, gdy robię zdjęcia swoim 300D z lampą 550EX np. osobie oddalonej o 8-10 metrów (lub więcej). Widać to wyraźniej, gdy przybliża się fotografowane oczy teleobiektywem jakowymś. I dla takich odległości nie ma faktycznie znaczenia, czy mała lampka oślepiająca działa, czy nie...
Chciałem po prostu wiedzieć, czy cuś nie tak jest z mym aparatem, czy wszystko OK, tym bardziej, że, jak już pisałem, odłączanie lampki red eye, przy używaniu flasha zewnętrznego, nie jest zasadą obowiązującą dla wszystkich lustrzanek Canona.
Tak, czy inaczej, dzięki za info.