Zabawne jest w tej historii jak marketing zagrał na naszych sentymentach za pomocą ładnego opakowania. Bo w tym aparacie nie ma nic ciekawego w przeciwieństwie do Panasonica G1 (nie posiadam). Zamiast porządnego AF i EVF otrzymujemy trendy obudowę, która nie jest wcale dużo mniejsza. O stabilizacji matrycy nie wspomnę, bo do niczego niepotrzebna (teleobiektywów raczej nikt nie będzie podłączać do Olympusa; jeśli w ogole kiedyś będą, to i tak AF nie wydoli w typowych zastosowaniach). A Panasonica można kupić już za 2000 złotych z kitem. No ale to nie jest marka foto, a poza tym nie ma już posmaku nowości...
Ostatnio edytowane przez jotes25 ; 16-06-2009 o 14:19
Tez tak myslalem dopuki nie poszedlem do Saturna i nie pobawilem sie G1. Sa dwa do zabawy w W-wie. Zawiodl mnie ten EVF - to wciaz nie to samo co.... - lupka i realny wizjer w tym olku beda o niego lepsze. Co do wielkosci myslalem ze jest maly - ale jednak dalej jest to wciaz cegla, nie do porownania z Sigma DP1, Lumixem LX3 czy jak widac tym Olkiem.
Pewnie, że nie to samo, ale kierunek sluszny, bo z czasem EVF będą coraz doskonalsze. Do tego stopnia, że być może zobaczymy kiedyś w EVF stabilizowany obraz z matrycy. Natomiast wizjer zapinany w sankach lampy Olympusa od razu likwiduje jeden z podstawowych atutów tego aparatu - niewielkie gabaryty. O kadrowaniu na LCD w słoneczną pogodę nie wspomnę przez litość...
To jest cena dla frajerów gotowych zapłacic za "nowość". Olympus ma taką politykę cenową, że wprowadzając nowy aparat ustala abstrakcyjnie wysokie ceny. A po roku, dwóch wyprzedaje zapasy prawie za grosze.
I jeszcze na szybko ile Olek "nadrobił" do G1 w kwestii gabarytów:
120.5 x 70 x 35 mm
G1: 124 x 84 x 45 mm
Prawda, że niewiele? Różnica jest właściwie psychologiczna, bo G1 zwykle pokazuje się z dużym kitem (ma wbudowaną stabilizację), a Olka z naleśnikiem. Naleśnik wszak można również podłaczyć do G1 i pewnie schowa się on ładnie w "cieniu" uchwytu, a z Olka będzie sterczał.
Ostatnio edytowane przez jotes25 ; 16-06-2009 o 15:48 Powód: Automerged Doublepost
Nie rozumiem o czym wy mówicie - jak się chce mieć mikroskopijny aparat do noszenia w kieszeni to się kupuje bardzo dobry telefon komórkowy.
Chyba, że ktoś lubi składane karabiny snajperskie i ma sporo kieszeni.
Tylko gdzie tu sens ?
To tylko taka cyfrowa Laica dla uboższych z sentymentem do srebrnej obudowy i Smeny 8M (mam oryginał)