Nie 4 razy a 16 razy mniej (4EV). :-)
Nie sądzę też aby głównym czynnikiem który ma wpływ na winietowanie była komora lustra. Jeśli już to konstrukcja optyczna obiektywu.
Średnica przedniej soczewki obiektywu może być bardzo duża i zbierać ogromną ilość światła np. f/1.0 a kolejne soczewki (w uproszczeniu) to światło skupiają tak aby na końcu dać prawie prostopadły obraz padający na matrycę. Teoretycznie więc można zrobić obiektyw o dowolnej jasności przy dowolnym polu obrazowym, wszystko zależy od tego co się dzieje ze światłem, które już wpadnie przez przednią soczewkę. Tyle że będzie to wyglądało dosyć śmiesznie gdy ogromna przednia soczewka będzie miała średnicę kilka razy większą od średnicy bagnetu :-).
Wracając do problemu, wydaje mi się że w przypadku nieostrości krążek rozproszenia np. punktowych źródeł światła może być częściowo tworzony ze światła, które znajduje się poza polem widzenia obiektywu i dlatego powstają różne "kocie oczka".
Sądzę że cały problem winietowania przy szerokich szkłach bierze się z problemu kontroli CA światła wpadającego pod bardzo dużym kątem. Im większe będzie ugięcie światła (aby zrobić z niego prostopadłe do matrycy) tym większe powstaje CA, co zresztą łatwo zaobserwować w dowolnym obiektywie porównując narożniki z centrum czy w zoomach krótkie ogniskowe z długimi.
Dlatego najprostszym sposobem poprawy CA (i nie tylko) obiektywu jest ograniczenie ilości wpadającego światła. To według mnie tłumaczy czemu 35L i 24L mają takie gigantyczne winiety, bo zrobić soczewkę, która zbierze więcej światła otoczenia to przecież żaden problem (poza rozmiarem).
Zgaduję też że jednym z powodów na zmianę bagnetu przez Canona było właśnie ułatwienie sobie konstrukcji obiektywów.
Pytanie za 100 punktów: czy dlatego nie ma do nikona jasnego 24 i 35mm bo trudniej zrobić?
No problem. Inżynierowie Sigmy mają swój patent na CA, wygląda na to że lepszy niż w Canonie bo Sigma 50/1.4 winietuje dwa razy mniej niż 50L a CA ma nie większe.