To innym już nic w tej publikacji nie brakuje?
To innym już nic w tej publikacji nie brakuje?
EOS 30D # EF-S 17-85 IS USM # EF 100-400 L IS # lampa Soligor 42AS # PowerShot Pro1 # kilka filtrów
Odświeżę wątek, gdyż ten, o który mi chodzi ( "o książce Mroczka") został nie wiedzieć dlaczego zamknięty.
Niedawno przeczytałem "Książkę o fotografowaniu" Andrzeja A. Mroczka i na prośbę 2 kolegów przygotowałem swoją quasi-recenzję. Może komuś sie przyda.
Kilka zdań o opracowaniu pt. „Książka o fotografowaniu”
Swego czasu wydarzeniem na rynku książek związanych z tematyką fotograficzną był wydany w 2002r. tytuł „Książka o fotografowaniu” autorstwa Andrzeja A. Mroczka. W ciągu ostatnich paru lat pojawiło się wiele wypowiedzi zachwalających tę pracę, ba, książka w obiegowych opiniach pojawiających się na licznych forach internetowych skupiających pasjonatów fotografii, zyskała nawet miano kultowej. Postanowiłem ją przeczytać. Nie żałuję, choć nie jestem nią zachwycony. Właściwie nic mnie w niej nie zaskoczyło. Przemyślenia Andrzeja Mroczka wydały mi się jakby oczywiste, fotografie także nie wzbudziły szczególnego entuzjazmu. Być może dlatego, że kiedyś przeczytałem wiele innych interesujących opracowań i zapoznałem się z tysiącami zdjęć mistrzów, stąd zagadnienia prezentowane przez autora siłą rzeczy nie mogły wnieść nic nowego. Dostrzegłem jednak zasługujące na uznanie dość nowatorskie podejście do tematu. Nie można również odmówić Panu A. A. Mroczkowi szerokiej wiedzy i doświadczenia, przerastających zresztą moją intelektualną możliwość tak precyzyjnego panowania nad szerokim spektrum zagadnień fotograficznych.
Przemierzając 12 rozdziałów książki czytelnik napotka liczne odniesienia do fotografii analogowej, co jest zrozumiałe zważywszy, w jakich latach książka była przygotowywana i wydana. Niewątpliwie zetknie się też z częstym przytaczaniem szczegółowych analiz parametrów technicznych, jakie autor zastosował w konkretnych sytuacjach. Moim zdaniem zbyt częstym i drobiazgowym, niewiele z tego będzie wynikało dla czytelnika, który zauważy także powtarzające się odwoływania do kilku tych samych modeli aparatów Pentaxa. To akurat nic dziwnego, skoro były one podstawowym narzędziem pracy autora. Przyznaję rację temu, kto kiedyś napisał, że nie jest to książka dla początkującego fotoamatora, ta praca wymaga posiadania znajomości siatki pojęciowej właściwej sztuce fotograficznej, popartej już pewną praktyką. Autor bardzo swobodnie prowadzi swoje dywagacje analizując wybrane aspekty różnych dziedzin fotografii i wspiera je konkretnymi przykładami. Jak wspomniałem, w zdecydowanej większości swoje egzemplifikacje wraz z przywoływanymi narzędziami odwołuje do fotografii analogowej. Fotografii, z którą wielu czytelników zaczynało swoją przygodę, ale którą nowe pokolenia znają bardziej z opisów i opowiadań, niż z własnych doświadczeń.
Poproszony kiedyś przez młodego adepta sztuki fotograficznej o skrótowe określenie, czego mógłby dowiedzieć się po przeczytaniu książki odpowiedziałem, że być może doceni wagę często lekceważonych w praktyce metod tworzenia dobrej fotografii i być może zgodzi się z kilkoma przemyśleniami autora, które sam zastosuje w praktyce. W szczególności dowie się, że pod względem uzyskiwanej jakości zdjęć ciągle nic jeszcze nie jest w stanie zastąpić wielkiego formatu, dopiero w dalszej kolejności dobrą jakość fotografii tworzy aparat średnioformatowy. W obu wymienionych przypadkach mam na myśli odpowiednio duży format zdjęć. Oznacza to także, że nadal istnieje przewaga kliszy nad matrycą (chodzi o możliwość odwzorowania ilości szczegółów i zarejestrowanie większej szerokości tonalnej). Czytelnk przekona się, że statyw jest tak niezbędnym narzędziem fotografa, że częściej powinien być stosowany, niż odkładany, że pomiar światła trzeba wielokrotnie samemu korygować, zaś filtry są w niektórych warunkach niezmiernie istotnym czynnikiem wpływającym na podkreślenie dramaturgii fotografii, a niejednokrotnie wręcz w ogóle umożliwiają jej wykonanie. Na koniec dowie się, na jakie kwestie należy zwrócić uwagę przy fotografowaniu architektury, wnętrz, obiektów w ruchu i osób.
Myślę, iż kolejne, najnowsze wydanie tego tytułu autor powinien tak zaktualizować, aby w szerszym zakresie uwzględnić potrzeby młodszych czytelników wyrosłych już w zdigitalizowanym świecie. Należałoby tylko życzyć, aby nowa „Książka o fotografowaniu” pozostała, co najmniej na poziomie obecnej i nie stała się kolejnym poradnikiem fotografii cyfrowej. To, co według mnie, jest najbardziej cenne w jej dotychczasowym wydaniu, to czytelna i subtelna warstwa filozoficzna. Wiele uwag autora zmusza do zamyślenia i przemyślenia różnych aspektów fotografii.
Zbigniew Szyłański,
tylko i aż fotoamator
czerwiec, 2008r
Może się czepiam...
http://canon-board.info/showthread.php?t=35621
mój aparat: [Ô] , szkła: OOO , statyw: /i\ , fotki: \\\-:\
mi brakuje nakładu![]()