Ja uważam, że to przesłodki aparat - i wcale nie jest tani, w czasach świetności kosztował chyba coś koło 1500 PLN.
Muszę powiedzieć, że bardzo mi przypadł do gustu jako drugi korpus właśnie. Ma bardzo fajną ergonomię, naprawdę dobry pomiar światła, szeroki obszar AF, dobrą jakość obrazu na matówce, duży i podświetlany wyświetlacz, metalowy bagnet... A do tego jest mały, lekki (nawet z BP-220) i cichutki. W porównaniu do EOSa dwucyfrowego jest oczywiście nieco okrojony (np. brak swobodnego wyboru trybu AF, punktów A-DEP, korekcji błysku lampy wbudowanej, wstępnego podniesienia lustra, pomiar światła w automatyce jest tylko matrycowy lub częściowy, w manualu CW lub częściowy), tym niemniej można nim swobodnie fotografować w każdych warunkach.
Obsługuje się go ponadto tak samo jak EOSy 300D czy 350D (praktycznie identyczne rozmieszczenie przycisków, taki sam układ AF), co znakomicie ułatwia używanie ich zamiennie.

Pzdr

Grzesiu