zazwyczaj się ich ratuje, poświęcając na to siły, czas i pieniądze. Walcząc o życie. I dlatego nie widzę możliwości pogodzenia tego z legalnym, wesołym i rozreklamowanym udostępnianiem śmierci na zawołanie.
Zgadzam się, że problem istniał, i będzie istnieć. Nie znaczy to , że należy udostępniać "salony śmierci" wszystkim, którzy nie potrafią połknąć 50 tabletek nasennych. W kontekście pieniędzy dla mnie to namawianie do popełniania samobójstwa, a nie próba ratowania nieszczęśnika.
Skrajnie, ale mam taką perspektywę: za kilkadziesiąt lat zamiast leczyć pedofilii będzie się w "cywilizacji" produkować dla nich roboty doskonale imitujące gwałcone dziecko. Kasa, fun i " czyste ręce".