W oczach wykształciuchów jednak nim jest. Inna kwestia, że to nie do nich kieruje on swój przekaz. JK zwraca się do ludu, który i tak wszystko kupi.
No właśnie, problem w tym, że w dzisiejszych czasach wystarczy być specem lub tylko mieć dobrych doradców od marketingu politycznego. Polityka można sprzedać tak samo jak przysłowiowy proszek do prania. Kiedyś politycy szli do władzy, żeby (przynajmniej w teorii) zrobić coś dobrego dla społeczeństwa. Dziś pchają się tam tylko po to, by robić dobre wrażenie. Stąd taki niebywały sukces odniósł np. Marcinkiewicz, który raczej powinien być traktowany w kategoriach zwykłego karierowicza, współczesnego Dyzmy, a nie prawdziwego polityka. Mimo to 70 % społeczeństwa ciągle widziałoby go jako przyszłego premiera. PARANOJA!Zna się na socjotechnice i ma doskonałych ludzi od marketingu. Buduje swoją siłę na wytwarzaniu wizerunku zagrożenia. Niemcy zabrali po 60 latach dom na Mazurach jakiejś biednej rodzinie - on tam jest i mówi, że się na to nie zgadza. Czy ma rację i czy może coś zrobić to szczegół. On jest mistrzem rozgrywki. Tusk chce debaty - on mówi, że z pomagierem Kwacha nie będzie rozmawiać.
Naprawdę sztuką jest rządzić przez 2 lata, w taki sposób, żeby nic sensownego dla kraju nie zrobić (poza wywoływaniem kolejnych konfliktów, skłócaniem ludzi ze sobą, obrażaniem kogo się da itd.), narobić sobie wrogów za granicą i sprzedać to jeszcze jako sukces. Z drugiej strony to przykre, że 1/3 społeczeństwa ciągle sie na to nabiera.
A propos dzisiejszej debaty: Kaczyński, obok swojej niezaprzeczalnej inteligencji, stosuje jeszcze chwyty poniżej pasa: kiedy brakuje mu już jakichkolwiek argumentów, zaczyna obrażać i poniżać przeciwnika. Stąd przy tego typu debatach pozostaje przeciwnikom przyjąć taką formułę i odpowiadać w równie ostry sposób. Tusk dobrze to rozumie i dlatego na atak ze strony JK odpowiadał atakiem z użyciem jednak mocnych argumentów. Dzięki temu bardzo dobrze wypadł w dzisiejszej debacie.