A pewnie ze znamI teraz pytanie do Ciebie:
skoro bogow moga byc tysiace, to skad wiesz ze wierzysz w tego prawdziwego?
Gdyby sie okazalo, ze ten prawdziwy jest jakas wredna istota i karze ludzi za to ze wierzyli w kogos innego, kogo nie ma, to chrzescijanie (na przyklad) moga miec po smierci nie lada problem.
Inna sprawa, zakladajac, ze bog jest istota rozumna (a jezeli istnieje to taki powinien byc), to nie wydaje Ci sie ze bardziej bedzie docenial tych ludzi, ktorzy starali sie dociec czy on naprawde istnieje czy tez nie (nawet jezeli doszli do blednych wnioskow, ze go nie ma), niz tych ktorzy slepo i bezmyslnie (nie mam teraz na mysli nikogo z was) oddawali mu czesc
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Po pierwsze dla mnie Dawkins wcale nie jest wielki, a jego ksiazke odbieram jako jego osobiste odczucia i watpliwosci
A co do filozofii, to nie zamierzam udawac ze jestem orlem w tym temacie (bo mam dosc podstawowa wiedze z tego zakresu), ale do zrozumienia co ktos pisze w zupelnosci wystarcza mi logika. Jezeli to przemyslenie Tomasza z Akwinu jest dowodem na istnienie boga, do analogia dawkinsa tez jest prawdziwa.
Jezeli masz na mysli mnie (a tak mi sie wydaje), to od razu mowie ze ta ksiazka jest dla mnie tym samym, czym roznego rodzaju historie napisane przez forsytha, grishama i im podobnych![]()