Złotówa to tylko początek, jakieś spisanie umówy, notariusz to się robi ładna sumka. Ja nie pamiętam jak to było jak moi rodzicy płacili coś tam za wykup. Ale to było przez dobre kilka lat i to niemało.
Ciekawe jak to jest później ze sprzedażą takiego mieszkania. Wydać 2k za 'prywatyzacje', a zgarnąć ze 100k.... to różnica jednak jest.
I teraz chyba mnie poprzecie, że osoba która wymysliła tą ustawe musiała być niedorozwinięta umysłowo i mieć z 10k miesięcznie.