Bardzo to naukowo brzmi, tylko że porównujesz słonia do żyrafy, jabłka do pomarańczy. Kwestia o "zmianie kąta widzenia aparatu" zasługuje na uwiecznienie w marmurze, obok "świetlistości Digic I" czy "duszy Nikona". Istota sprawy jest banalna, ale widać jej nie przyswoisz. Ale spoko, nie ty jeden.
Aż mnie korci porysować jak Janusz, ale to by długi komiks wyszedł, bo są kłopoty z pojmowaniem podstawowych pojęć. Maskowane co prawda fotonami, neutrinami i wpływem grawitacji na deformację płaskości matrycy, jednak nieustannie problem stanowią podstawowe pojęcia, tak zwana podstawówka.