O ile nie robisz zdjęć studyjnych, łatwych do powtórzenia w razie błędu, to jednak polecałbym robienie w maksymalnej jakości i zapis w RAW.

Powód? Po prostu, na 10 fotek w 8 przypadkach obiekt gdzieś się przemieszcza, zamyka bezwiednie oczy, robi głupie miny albo ty sam ustawisz pomiar światła na spódnicę zamiast na twarz... Robiąc przy maksymalnej możliwej jakości dostajesz spory zapas na ewentualne korygowanie i możesz uratować zupełnie niepowtarzalne ujęcie.

Fakt, że zapisywanie w RAWie jest długotrwałe (coś wiem, bo ostatnio na nartach w 6 dni zrobiłem 1.200 fotek) i trzeba często je zgrywać z karty na przenośny dysk, ale za to masz pewność, że coś z tego da się oglądać a nawet drukować/wywoływać.