Przeciez nie chodzi o przepychanki slowne tylko o precyzje opisania problemu. Dobra rada ;-) jest taka, ze albo stosujemy slownictwo fachowe w opisie problemu, albo wszystko dokladnie tlumaczymy łopatologicznie ('po robotniczemu') majac nadzieje, ze odbiorcy zorientuja sie o co chodzi. W sytuacji drugiej dla bezpieczenstwa lepiej jestnie uzywac slangu fotograficznego jesli nie jestesmy pewni znaczenia konkretnych teminow.