Witam wczoraj zauważyłem paprochy w nowym szkle 17-55 f2,8 USM IS. W środku na drugiej soczewce od przodu. Sprawdziłem sobie watki o czyszczeniu szkieł, ale: albo źle szukałem albo nie ma nić w materii mnie gnębiącej.
- pierwsza sprawa czy w ogóle czyścic ? Czy ktoś to robił i wszystko porządku ? Pytam bo mam obawy, w jakich warunkach oni to czyszczą – tak na chłopski rozum: w powietrzu lata kurzu od groma, więc powinno się czyścic obiektywy w specjalnych pomieszczeniach, strojach, a nie pokój obok punktu przyjmowania petentów.
- druga czy często się zdarza, że przy czyszczeniu, coś spiep*** innego ? Czyli, że poszedłem wyleczyć lumbago a wróciłem z żółtaczką.
- trzecia – to jak wy traktujecie tzw. „szkła grzebane”. Dla mnie to zawsze była porażka. I nigdy takich szkieł nie miałem. Czy waszym zdaniem obniża to wartość szkła ? Czy mając do wyboru używane grzebane i używane niegrzebane – kierujecie się tą cechą?
- w końcu czwarta czy ktoś to robił w Krakowie i może coś polecić, mam na myśli szkła USM z IS bo to chyba wyższa szkoła jazdy ?
To chyba tyle
Brodafidela
PS. załamany jestem.