za duzo czasu w domach z betonu, za malo na lonie natury
albo po prostu kwestia czlowieka. jedni sa bardziej uwrazliwieni na przyrode inni na wspolplemiencow
znaczy tak ogolnie, to ja chyba zaprzeczylbym teze, ze przejscie fotografa od zdjec natury do czlowieka jest jakas rzecza ewolucyjna. mysle, ze jest to jakas pochodna percepcji osoby i jej uwrazliwienia, a jej pedu do rzeczy dajacych szersze pole popisu (fotografia ludzi daje wieksze mozliwosci i jest bardziej "rewarding" dla osoby swiadomie ksztaltujacej to co fotografuje) i do tematow raczej popularnych. ale nie ma takiej zasady, ze przyrode sie rzuca bo fotografia czlowieka jest lepsza
popularnosc zdjec ludzi bierze sie stad, ze czlowiek jest istota stadna i od tysiacleci widok wspolplemienca (zwlaszcza plci pieknej) budzi w nim poczucie bezpieczenstwa. a widok przyrody juz mniejpoza tym, tak jak wiekszosc ludzi jest bardziej uzdolniona humanistycznie (czy tez, jak to sie mowilo u mnie na studiach: po prostu nie wykazuje zdolnosci logicznego myslenia
) tak tez wiekszosc ma silniejsza potrzebe socjalizacji niz indywiduacji. a ta ostatnia jest niejako przypisana do fotografii przyrody, gdzie fotograf i ogladajacy "patrza" osobistym przezyciem
![]()
a to ze cos jest mniejszosciowe, dla mnie nie znaczy, ze jest gorsze. i ze ci co robia rzeczy mniej popularne, robia to dlatego, bo nie doszli do tych bardziej popularnych.
aha! ta cala uwaga to niekoniecznie w odpowiedzi, a troche bardziej "sprowokowana" tym co napisales![]()