nie wiem jakich zawodowcow ogladasz, ale wiem, ze w takiej Grecji dzien w dzien wieczorem gruntownie wycieralem wszystkie filtry i cale body z kurzu. w tym tez wytrzasalem ziarenka piasku, ktory cholernie ulatwia porysowanie soczewki. a wole porysowac filtr za 100zl niz obiektyw za 20 razy tyle.
po to sa wielokrotne powlekania. a na zdjeciach gdzie flary sa najwiekszym problemem UV mozna zdjac. szczegolnie jesli dotyczy to zdjec nocnych, gdzie UV jest ogolnie niezalecane
akurat zakladanie polara na UV przekracza moja zdolnosc pojmowania logicznego rzeczy
a co do spadku jakosci - chcialbym zauwazyc. uzywam "plastikowego g*" (jak to sie potocznie mowi na filtry prostokatne, de facto z zywicy), ktore z definicji mocno pogarsza jakosc (bez porownania bardziej niz szklo). spadek jakosci mozna zobaczyc przy 2 takich filtrach, ale przy jednym nie ma nawet mowy.
wreszcie - w dyskusji co do jakosci... to zdaje sie Ty w ktoryms watku pisales, ze jesli problemem jest cos, co widac pod powiekszeniem 300%, to "czy to jest uleczalne?"
polerowanie soczewek ma to do siebie, ze moze tworzyc zadrapania. nie, nie mowie o glebszych rysach, tylko o regularnym "matowieniu" soczewki. a co do wplywu zmatowienia - proponuje wyjac z oprawki stary filtr, "wyszorowac" go o blat stolu, potem zrobic zdjecie
ogolnie: teoria teoria, a 100zl naprawde droga nie chodzi, a daje jednak troche wiecej spokoju. taki rodzaj polisy ubezpieczeniowej.