No ja może nie utrzymuję się z fotografii, ale moze w przyszłości - kto wie?Coraz poważniej się zastanawiam. Sprzęt w stopce kupiłem za pracę w biurze projektowym (dwa miesiace przy PC'cie z AutoCAD'em) - studiuję architekturę. Ostatnio jednak troche zleceń foto też się znalazło..
Z tego co już robiłem:
- zespół muzyczny 'Skangur' - fot. na stronie www i na plakatach
- 'Dziennik Polski' - o. Nowy Sącz - rok temu i wcześniej sprzedawałem im zdjecia z impez miejskich (kokosów nie było, ale kieszonkowe zawsze) - w zasadzie byłem 'na etacie' ok. 16 miesięcy
- magazyn WRC (zdjęcie z prologu rajdu Krakowskiego - kupili 6 szt. ale nie opublikowali)
- zlecenia od architektów lub firm reklamowych na nocne ujecia budynków do katalogów i na www - trochę 'drobnych' z tego wpadło
- masa ślubów... z 50? chyba już nawet więcej z czego część płatna inna nie w tym kilka dla par z USA i UK (ale zdjecia wykonywane podczas ich pobytu w Polsce)
- w zasadzie regularnie (co 2-3 tygodnie) robię zdjęcia dla jakiś absolwentek / i dziewcząt starających się dostać na różne wydziały teatralne, aktorskie; oraz do ich własnych portfolio
Teraz staram się o zlecenie na fotografię dla salonu sukien ślubnych na puławach - przeznaczenie: katalog + reklama na www + banery w różnych miejscach Polski [liczę na ok. 3000 - 4000zł - w tym opłaty za dojazd, wynajęcie studia (lub wezmę zestaw studyjny ze sobą) i honorarium dla modelek, więc nie zostanie dużo]
...
no i w wolnej chwili musze się zabrać za robienie strony www - aż wstyd, że nie prezentuję nigdzie zdjęć...
W Polsce można wyżyć ze zdjęć - ale jest kilka warunków do spełnienia - każde zlecenie należy traktować z pasją i chęcią; - poświęcasz tyle czasu ile potrzeba; - nie zmienia się ustaleń jeśli jesteś już umówiony z klientem - samemu też potrzeba dochować swoich zobowiązań; - przedkładasz jakość nad ilość; no i jeszcze kilka innych które już pozostaną w mojej domenie...
Jeśli stajesz sie rozpoznawalny - dodatkowej reklamy nie potrzeba. Należy mieć swój unikatowy styl i nie iść w szał zdjęć jednego typu (mój znajomy tak ma robi tylko na 12mm... WSZYSTKO!) lecz robić rozsądnie i conajmniej z pewnym ogólnie przyjetym poziomem.
Jeśli chodzi o to ile gazety chcą lub są skłonne płacić - takie jest moje zdanie: Poświęcasz najlepsze lata swojego życia, chęć i fascynację, oraz własne pieniadze na to aby zrobić najlepsze zdjęcia jakie się da w danym miejscu / czasie - a oni płacą Ci jakby Ci chcieli dać w mordę.
Przykre, ale prawdziwe.
Zmienia się do diametralnie, kiedy gazeta moze się pochwalić tym, że umieszcza Twoje zdjęcia - dzienniki i szczególnie lokalne - nie sa na to podatne, pisma z modą - też nie, ale z kolei miesięczniki dla konkretnej grupy osób, gdzie np. dany fotograf jest znany ze swojej pasji do tego co fotografuje - to podnosi swoim nazwiskiem rangę i wtedy ma płatne nawet nie za zdjecia ile za 'rozpoznawalność'.
Śmieszy mnie pewna rzecz - bardzo mi się to podoba, jak chłopaki którzy gonią z Lubitelami robią super klimatyczne zdjęcia - takie 'uduchowione' - ale - przykro mówiąc - oni się marnują własnie przez takie traktowanie przez pisma i gazety. Mogliby spokojnie publikować swoje zdjęcia, żyć z tego a tutaj się cieszą, że jedno z nich zostało wsadzone na 8-mą stronę w sekcji 'kultura' i zamiast opłaty / honorarium - cieszą z własnego nazwiska pod fotografią... No chyba, ze to własnie jest pasja? ...
Znam jednego miłego gościa z NS który miał kilka swoich wystaw, jest jednym z najlepszych absolwentów pewnego studium fotograficznego, a który to marnował się w firmie foto przy zdjeciach szkolnych. Dramat. Płacili mu chyba 800zł / miesiąc na rękę. Jak on z tego ma poszerzać swoją pasję, chęć, czy w ogóle się utrzymać?...
Gdybym miał nawet dopłacać do tego - założę kiedyś firmę fotograficzną, gdzie przyjmę naprawdę zdolnych ludzi - dam im tematy które pozwolą im rozwinąć skrzydła - i tylko wtedy - po pewnym okresie wegetacji finansowej, czy własnie dopłacania do interesu firma zacznie sie rozwijać w dobrym kierunku. Zysk może być proporcjonalny tylko do włożonej pracy i zaangażowania. Nie mi nic gorszego jak robienie tego na co się oczekiwało kilka lat studiów, inwestowało od małego - za psie pieniadze i w nieludzkich warunkach.