Witam,
na wstępie chcę się podzielić moją złością na .... prawdopodobnie samego siebie, ale nie jestem o tym do końca przekonany.![]()
Właśnie wróciłem z pięknych Tatr Słowackich, gdzie zabawiłem całe dwa tygodnie i po trzech dniach musiałem odłożyć Canona 30D na półkę. A było to tak: wczołgałem się na Koprowy Wierch (3246m) z aparatem, statywem i plecakiem, po burzy z deszczem i wspaniałej nieprzeniknionej mgle. W drodze na szczyt zapełniła mi się karta 2GB SanDisk-a, więc na szczycie zamieniłem ją na zakupioną przed wyjazdem 4GB także SanDisk-a. Wsunęła się normalnie, ale wyskoczył bład karty, wyjąłem ją i wsunąłem ponownie i dalej bład. Włożyłem więc zapełnioną 2GB i ten sam błąd. Operację powtarzałem jeszcze kilkukrotnie, ale efektów było brak. Wróciłem na nocleg bardzo zły i rozgoryczony, że były tak niesamowite warunki do porobienia pięknych zdjęć, a zdjęć nie będzie. Po obejrzeniu karty (4GB) stwierdziłem, że na środku między dwoma otworami jest wyszczerbienie, powstałe prawdopodobnie w trakcie wsywania karty, pin środkowy (ten dłuższy nie trafił w otwór, tylko między, wyszczerbił kartę i zagiął się. Zagięcie dojrzałem przez okulary synka, ma dużą wadę i fajnie powiększają. I teraz moje pytanie: środkowy pin mam zagięty, ale z prawej strony brakuje jednego pina, czy tam oryginalnie jest puste miejsce, czy jeszcze dodatkowo wyłamałem jeden pin?
Aparat mam na gwarancji, wiem, że muszę go wysłać do serwisu Canona w W-wie. Ja go uszkodziłem mechanicznie, aczkolwiek nie pierwszy raz zmieniam kartę i z 2GB nie było problemu. Czy może ktoś z was miał podobne zdarzenie i czy zostało to usunięte w ramach grawancji, czy odpłatnie (forum już przejrzałem szczegółowo)? Czy to możliwe, że coś było nie tak z otworami w karcie?