Nie zajmuję się fotografią zawodowo, więc nie spieszy mi się.
Dlatego jak mam do obrobienia dużą ilość zdjęć - np. 600 RAW-ów z dwutygodniowych wakacji, to po przerzuceniu ich z karty (lub fotobanku) do jednego katalogu, selekcjonuję je przez parę dni, tzn. codziennie do nich zaglądam w RSE i taguję, i koszuję, i znowu taguję, i znowu koszuję, i odkoszowuję...
RawShooter nadaje się do tego doskonale, szybko otwiera RAW-y, pozwala obejrzeć 100% cropy, ocenić ostrość, wychwycić poruszenia i bardzo ładnie posegregować zdjęcia za pomocą tagów.
Po tych zabiegach mam jakąś setkę zdjęć "1" - best of the best do przeniesienia na papier, setkę "2" - szkoda wyrzucić bo ładne, parędziesiąt "3" - takie bardziej osobiste do oglądania w ścisłym gronie rodzinnym.
Pozostałe 300-350, to kilka, kilkanaście skopanych technicznie (poruszenia, ostrość w polu itp.), odsortowane duble i zwyczajnie nudne kadry.
Te, bezlitośnie wędrują do kosza.
Dopiero wtedy rozdzielam je w RSE do różnych podkatalogów, odpalam Capture One LE i kolejno wywołuję do JPG. Często korzystam z kopiowania ustawień, ale i tak nad każdym zdjęciem pochylę się, żeby w razie potrzeby drapnąć coś suwaczkiem.
PS. Myślę, że 150-200 zdjęć ze ślubu i wesela to maksymalna dawka, możliwa do przełknięcia.
No dobra, trochę pojechałem pod publiczkę. Tak naprawdę dla mnie setka wystarczy. Chyba, że ktoś upiera się na sportretowaniu wszystkich gości
![]()