W studiu graficznym możesz sobie zalać pokój światłem, a w mieszkaniu ciężko sobie robić salę operacyjną. Gloss-glossem, ale ten monitor jest piekielnie jasny i w ciemniejszym pomieszczeniu wypala mózg. Poza tym w studiach graficznych zwykle nikt nie pyta grafików na czym chcieliby pracować (zresztą graficy i tak g... się znają), ani nie ma ochoty wydawać koszmarnej kasy na monitory do zastosowań o krytycznym znaczeniu barwy.