Tak, wiem. Ok, "F" + panele z CS3 załatwiają jedną niedogodność. Podejżewam, że już w CS2 nie było by tak różowo (nie cierpię jak mi palety włażą na okno główne). Expose znam i, owszem, korzystam i nawet byłemnim zachwycony... przez pierwszy tydzień. Bo częściej niż między oknami w jednej aplikacji (F10), przechodzę między aplikacjami/oknami Findera (F11), a mając otwarych kilka programów i okien dostaję oczopląsu i zanim znajdę to czego szukam, na PC już dawno do tego dotrę.
I owszem, drag and drop jest bardzo fajne i wygodne, ma większe możliwości niż na pececie.
Dzięki Adam, o to mi właśnie chodziło. W jasny sposób opisałeś zalety systemu.
Poza fotografią i DTP, często też dłubię w 3D. Nic wielkieg, ale rozdzielczości są wysokie i wtedy, jak wiadomo, żaden procesor nie jest za szybki. Dlatego to, co większość Macuserów wymienia tutaj jako wadę pc, dla mnie jest zaletą. W moim pecetowym złomie mogę wymienić co chcę i kiedy chcę i to tanim kosztem. Mam w chacie P4. Komp mojego brata na na C2D renderuje średnio 4,5 raza szybciej niż mój, choć to tylko dwa rdzenie i wolniejszy o całe 600 MHz zegar. Jak złożę sobie badziewnego pecka ze starannie dobranych komponentów z procesorem C2Q i 4 GB ramu, wydam na niego ok. 2500 zł. Zostanie mi 4000 na przyzwoity monitor. W iMacu, jaki by nie był, takiego monitora miał nie będę, a za rok czy dwa, choć moj komuter będzie sobie nadal świetnie radził z np. DTP czy obróbką zdjęć, jak intel czy amd wypuszczą coś dużo szybszego (choć jeszcze pewnie długo nie będzie wystarczająco szybkie na potrzeby renderingu), wymienię kilka flaków za grosze.
Ciągle się waham, ale skłaniam się jednak ku PC. Przez szereg lat pracowałem na PC i pomijając wygodę pracy (bo z Makiem nie zdążyłem się jeszcze należycie oswoić), nie twierdzę, że były bardziej zawodne niż maki. Zdaję sobie sprawę, że obecne zwiechy programów to wina Adobe czy innych firm, z CS2 na PC było podobnie aż do pojawienia się update'ów. Pewnie jestem masochistą.