Żeby canon w rewanżu nie wyskoczył z kolejnym produktem odstawiając ich na innym polu. W ten sposób nie generują sobie wzajemnie kosztów badań i wprowadzania nowych zabawek.
Zwykle kotlety lądują w 20x30. Ale jest grupa klientów, którzy potrzebują zdecydowanie większych druków czy naświetleń. Za czasów pierwszego 5D musiałeś wypożyczać średniaka, płacić za skanowanie itp. Teraz zwykle obrazek z 5DII wystarcza.
Brzmi świetnie, ale:
a) niekompatybilne oświetlenie, 4 flashe to już nie dwa.
b) przyzwyczajenia i wygoda. W wygodnej pracy trzeba się naprawdę długo przyzwyczajać, żeby odruchowo operować parametrami, kierunkiem wkręcania szkła czy guzikologią. Brak autoiso to pikuś.