Przeczytałem kilka wypowiedzi... poziom niektórych zostawię bez komentarza.

Jest tak: wszystko się zużywa łącznie z sensorami na matrycy. Jeżeli tych sensorów jest np. 10 milionów to nie dziwne, że 20 może być niesprawnych. Podobnie wypalają się piksele na ekranach LCD, nic w tym dziwnego. Niektórzy producenci określają % zepsutych pikseli żeby np. ekran podlegał wymianie na gwarancji. Canon po przyniesieniu do nich aparatu ze świecącymi pikselami na matrycy tak ustawia aparat, żeby w miejsce czerwonego piksela aparat wstawił wartości z tego obok i po sprawie. Nie ma wad na zdjęciu nawet na 3200%.

Co do obiektywów - dużo zależy od głębi ostrości. Nie chciałbym mieć brudnego obiektywu 16mm, nastawiając ostrość na minimum i robić zdjęcia przy f/16. O obiektywy i aparat trzeba dbać jak o wszystko. Niektórzy dbają bardziej, niektórzy mnie, ale czyszczenie sprzętu, obiketywu, matrycy po każdym użyciu byłoby bardzo męczące i ryzykowne, bo naraża się sprzęt na niepotrzebny kontakt z różnymi substancjami. Jeżeli nie ma takiej potrzeby... to po co?

Rozumiem, że jeżeli ktoś kupuje nowy sprzęt to chce, żeby był w pełni sprawny i idealny. Na przykład: kilka zepsutych pikseli to nie wada. Jest to normalne i do usunięcia. Podejrzewam, że każda matryca ma jakieś martwe/hot piksele, ale usuwają to jeszcze w fabryce.

Co do kurzu na matrycy od nowości... a co w tym dziwnego? Za kilka tygodni i tak trzbaby wyczyścić, może i wcześniej. Kurz jest wszędzie, nie żyjemy w próżni. W nowych obiektywach stałoogniskowych też jest kurz i nikt nie narzeka. Jest jak woda, zawsze znajdzie jakąś szczelinę.

Jeżeli komuś to przeszkadza to zostaje tylko obudowa podwodna założona na stałe w próżni.