jeżeli nie zanosiłeś do serwisu to radziłbym zacząc właśnie od żytniej.

Mój aparat jak wleciał pod wodę też był włączony, nie miał żadnego pokrowca a przeżył. co prawda jak pisałem nie widziałem w środku śladów wody ale serwis w opisie naprawy napisał coś o czyszceniu śladów po zamoczeniu na elektronice. Po wyciągnięciu z wody najszybciej jak mogłem aparat przetarłem z wody bluzą potem (też bardzo szybko) wyciągnąłem w kolejności: bateria główna, obiektyw, bateria podtrzymująca pamięć, karta cf. dopiero potem zająłem się obiektywem. Aparat suszył się (z otwartymi wszystkimi klapkami i nieosłoniętym bagnetem) od wtorku ok 18.00 do czwartku rano. Potem poszedł na szlak i robił zdjęcia, choć w środę wieczorem nie wytrzymałem i spróbowałem włączyć - działało.