Na wstępie uderza fakt jakim zapracowanym panem jest Joe, nie pamiętam dokładnie ale w planach na następne 2 tygodnie miał z grubsza seminaria w Szkocji, UK, wylot na dwa dni do USA, powrót do Barcelony, Austrie, Włochy i znów za ocean - Canada.
Może w paru punktach powiem jak to odebrałem.
Całość zaczął od tego czym jest fotografia w jego rozumieniu. Generalnie wychodził z założenia ze cały techniczny aspekt to sprawa strasznie poboczna i esencja są emocje i o nie tak naprawdę chodzi.
Zaczął od bardzo osobistej wycieczki do dzieciństwa (a miał mocno nieciekawe i była to historia raczej z tych dołujących) i na przykładzie zdjęć – omawiał historię i jego spojrzenie na cala sytuacje. Chodziło o to jak go ciężkie przeżycia uwrażliwiły na ludzkie emocje.
Każde ze zdjęć powinno opowiadać historie. Znał ich wiele i naprawdę można było go słuchać godzinami. Nie skłamie jak powiem ze kilka osób miało szkliste oczy. Na pewno wiedział jak zbudować atmosferę - i to moim zdaniem jest jego potężna zaleta. Do tego zdjęcia Jennifer Lopez, Kirka Duglasa z Catherine Zeta Jones i wielu innych wielkich nazwisk w port folio. Pracuje czasem na cyfrze ale częściej na analogu.
Joe pracuje również charytatywnie mimo ogromu zajęć i napiętego kalendarza – fotografuje za free dla rożnych organizacji . Bardzo pozytywnie odebrałem go jako człowieka. Jeśli będziecie mieli szanse wybrac sie na jego warsztaty to polecam – naprawdę inspirujące. Maly pan kolo 60tki ale znakomity mowca
Joe Buissink i moja skromna osoba: