Witajcie.

Zastanawiam się nad kupnem oświetlenia do domowego studio. Naczytałem się już różnych opinii i mam dylemat. Jako że narazie traktuję fotografię amatorsko, to nie mam też potrzeby aby kupować profesjonalny sprzęt. Chociaż z drugiej strony w myśl zasady "Biednego nie stać na kupowanie tanich rzeczy" nie chcę popełniać błedu jak zdarzyło mi się wcześniej - kupiłem Olka E-500, który był kiepski, sprzedałem ze stratą i kupiłem eosa 30d z którego jestem zadowolony. Ten sam dylemat miałem z lampą błyskową 430/580. W myśl wcześniejszych doświadczeń dozbierałem do 580ex i warto bylo

Jako że na oświetleniu studyjnym nie znam się zbyt wiele, więc mam nadzieję że znajdzie się tutaj jakaś osoba, która ma większe pojęcie o tym.

A więc zakładam 3 warianty:

1) Kupno taniego zestawu (Boling, Fighter czy Funsports) + softboxy, blendy, statywy itp. W 5 tyś. spokojnie się zamknę w tym. Problem w tym że to chińszzyzna i większość ludzi odradza ten sprzęt. 30D też jest Made in China ;-) Więc sam już nie wiem.

2) Zbieramy na Elfo. Najpierw jedna lampa, blendy, softbox. W pozniejszym czasie druga. Firm polska, odkąd pamiętam sprzęt robi dobry, problemów z serwisem nie ma.

3) Wszstrzymujemy się i zbieramy kasiorę na Elinchroma, Bowens albo Hensel. Na początek jedna lampa, później następne.

Wiem, że najprościej wybrać najlepsze Ale, czy czy naprawdę taka różnica jakościowa jest między Elfo a np. Henselem czy Bowensem? Różnica miedzy chinczykami a Elfo jest i widac to golym okiem wiec bardziej sie sklaniam co do drugiej opcji. No chyba że na forach jakies ploty chodzą. Nie znam sie na chinskich lampach, nie miałem ich w ręce wiec nie mam pojecia jakie one są. Używa ktoś ich?

Co do studia. narazie to wydzielony pokol w domu. Jakies 18m. W przyszlosci moze przeniosę gdzies indziej, albo... sprzedam graty i zajmę sie czym innym