a ja wczoraj robiąc zdjęcia księżyca odkryłam w swoim 5-dniowym 400D 4 hot piksele, weryfikując to potem na komputerze doszło jeszcze ok. 17 hot pikseli (z czego może 3 są białe a pozostałe czerwone lub bladoczerwone). odpaliłam Dead Pixel Test i program stwierdził 60 hot i 250(sic!) dead pikseli.
i teraz tak, skoro aż tylu ich nie widzę, to zgaduję, że jest to ilość potencjalnych pikseli, które mogą z biegiem czasu i używania przeobrazić się w bardziej widoczne hot lub dead. odsyłać aparatu do sklepu mi się nie uśmiecha (choć wciąż trwa rękojmia) - bo jaką mam gwarancję, że mi sprzęt wymienią na mniej "wadliwy"? raczej żadną.
mogę więc:
1) spróbować opisanej na dpreview metody z wyjęciem akumulatora i automapowaniem matrycy;
2) odesłać na Żytnią albo będąc w Warszawie zahaczyć o serwis osobiście.
-czy mapowanie i przy okazji czyszczenie matrycy zrobią mi na miejscu?
-czy taki pomiar hot/dead pikseli przez programik jest wiarygodny?
-czy wobec tego przy takiej ilości wykrytych hot i dead pikseli to się zalicza jeszcze pod mapowanie czy pod wymianę??
pozdro