hmm... ttl czyli w wolnym tłumaczeniu chyba: '(pomiar) przez soczewkę' - lampka sobie robi przedbłysk - odbija od czego tam chcesz, przechodzi przez dyfuzory itp... i automatyka mierzy sobie ile światła, z tego przedbłysku, odbitego od fotografowanej sceny, dociera do układu pomiarowego wewnątrz aparatu przez obiektyw. Zależnie od tego ile światła w scenie nam trzeba, na tyle silny jest błysk zasadniczy.
Taką ja mam teorię, i przeważnie działa. Czasem mam tylko wątpliwości, na ile ta automatyka rozpoznaje, co tak na prawdę chce by było naświetlone![]()