Ja napiszę jeszcze inaczej. Zaczynałem od Canona A70. Kupiłem po narodzinach drugiej córki (w celu wiadomym ). Trzaskałem nim zdjęcia niezbyt intensywnie ponad 3 lata, jednak w większości na zielonym lub tematycznych. W grudniu ubiegłego roku kupiłem Sony H5 (superzoom) i zacząłem zgłębiać temat fotografii w dosłownym tego słowa znaczeniu P, Tv, Av i M, a przede wszystkim książki, książki i... fora internetowe no i oczywiście "praktyka". Po miesiącu poznałem ten aparat na wylot i... sprzedałem. Po prostu nie mogłem w żaden sposób uzyskać na zdjęciach głębi ostrości jakiej bym chciał w dany momencie (poza macro), zdjęcia były w większości ostre i... płaskie jak napisała energia_ki. Kupiłem 400D i hmmm... jak to się mówi "wsiąkłem" na dobre.
Dlaczego cyfrowy aparat jest lepszy do nauki od analoga już wcześniej ktoś napisał, ja dorzucę do tego to co u mnie przez ostatnie 5 miesięcy pozwoliło się "rozwinąć" to możliwość oceny, korekty i poprawienia zdjęcia czyli RAW... Co jednak najważniejsze przełożenie wcześniejszych wyłapanych błędów na odpowiednią korektę już podczas robienia zdjęcia aparatem. Dzięki temu, że wprowadzam coraz mniej korekt w trakcie obróbki komputerowej czuję, że robię postępy i co równie ważne ta nauka kosztuje mnie tylko czas, który na to poświęcam, a nie metry kosztownej kliszy i późniejszego Labu i papieru. Oczywiście po dokonaniu selekcji część oddaję do Labu i później w album.
Zbieraj na lustro cyfrowe, na początek może być używany 300D z kitem.