I trzecia grupa - potencjalni klienci, których mierzi i odstrasza praktyka oferowania sprzętu, którego się fizycznie nie posiada "bo mógł właśnie się sprzedać i MOŻE będzie za kilka dni".
Nie jestem konkurencją (i nie widzę sensu zwalania winy za negatywne opinie od razu na konkurencję), mogłem być potencjalnym klientem. Ale cieszę się, że Gandini się przyznał w jaki sposób rozumuje prowadzenie biznesu. Dzięki takiej szczerości sprzedawcy mogę uniknąć dość nieprzyjemnej dla klienta sytuacji oczekiwania "ileś tam" na zamówiony towar.