Ostatnio miałem takiego technomarudę! :-)
No, ale normalnie kosmos - pierwszy e-mail z zapytaniem o cenę
i o wolny termin na zrobienie fotoreportażu z chrztu.
Termin mi niezbyt pasił, ale skoro człek zainteresowany,
to niech będzie też zadowolony z obsługi i usługi.
W odpowiedzi dowiedziałem się, że chętnie by mnie w takim razie
widział w ustalonym terminie w kościele ale koniecznie musze mu napisać
jakim aparatem robię zdjęcia.
Już wyczułem, że będzie zabawnie, więc mu napisałem,
zresztą zgodnie z prawdą, że aparat fotograficzny jest ostatnim elementem
odpowiedzialnym za jakość zdjęć i klient powinien interesować się
portfolio fotografa a nie jego zapleczem technicznym.
Mój wywód został storpedowany uwagą, że skoro ma dostać zdjęcia
także na płycie CD, a fotografuję np. analogiem, to wcisnę mu zapewne
jedynie "skany zdjęć"...
:-)
Śmiechu z żona mieliśmy co niemiara ale ciekaw dalszego biegu wydarzeń
wytłumaczyłem, że w zależności od okoliczności, mogę fotografować
analogiem lub cyfrą ale efekt końcowy zawsze jest taki sam - ładne zdjęcia,
bez względu na to, czy będą na papierze czy na CD.
Kolejna torpeda została wypuszczona w moją stronę - przeczytałem,
że gdyby brał samochód do ślubu, to przecież nie jest ważny kierowca
a wygląd samochodu i dlatego musze mu napisać czym fotografuję!
:-)
Wytłumaczyłem kulturalnie, że bardzo dobry przykład podał,
bo właśnie wygląd samochodu jest istotny, czyli odnosząc do fotografii – wygląd zdjęć.
:-)
Technomaruda wściekł się na dobre i przeczytałem sobie,
że jestem niedouczonym krętaczem oraz jedynym fotografem,
który odmówił mu informacji na temat używanego sprzętu fotograficznego.
Podobno przede mną ok. 20 innych fotografów, prędzej czy później,
podawało mu model aparatu, niestety razem z informacja, iż termin mają już zajęty,
przez co ostatecznie trafić mu przyszło na takiego chama jak ja...
:-)
Pouczony także zostałem, że "coraz więcej na rynku FotoVideo jest ludzi
którzy chcą zarobić kasę naciągając bezbronnych"
i że musze pamiętać, iż zasada KLIENT NASZ PAN wciąż obowiązuje...
:-)
Przybiłem mu gwóźdź do trumny stwierdzeniem, że "brak wolnego terminu"
jest najbardziej kurtuazyjną formą odmówienia wykonania usługi
a o złotej zasadzie pamiętam, ale na szczęście mogę sobie pozwolić
na wybieranie sobie klientów, z którymi chcę współpracować.
:-)
Ze dwa lata temu, miałem podobną sytuację.
Wówczas, także gościa nie interesowało portfolio,
a jedynie techniczne szczegóły wykonania fotoreportażu ślubnego.
Przebrnęliśmy przez kwestię aparatów, obiektywów, negatywów
a spuściłem klienta dopiero wówczas, gdy zaczął dociekać,
gdzie będę wywoływał materiał i ile będzie mnie to kosztowało... :-)
Miejmy nadzieję, że więcej krąży po świecie technomaruderów
niż cwaniaków chcących podstępnie pozbawić nas sprzętu.